reklama
kategoria: Kino
14 kwiecień 2023

Złap mnie za rękę, tato

zdjęcie: Złap mnie za rękę, tato / pixabay/2535156
Długo zbierałam się do tego, aby w końcu obejrzeć „Ojca”. I choć od jego premiery minęły prawie trzy lata, a moje oko kinowe jak zwykle jest nieco spóźnione, to absolutnie ten fakt mi nie wadzi. Przeciwnie - czasem odnoszę wrażenie, że poszczególne tytuły wchodzą człowiekowi w drogę akurat wtedy, kiedy jego podświadomość potrzebuje ich najbardziej.
REKLAMA
Prywatny seans odbył się w zaciszu domowym (wiadomo - pod ręką miałam koc, chipsy), a więc czułam się bardzo komfortowo i swobodnie; z tym zresztą pojęcie „domu” kojarzy się powszechnie - z ciepłem i bezpieczeństwem, a także przestrzenią, w której wolni jesteśmy od spojrzeń oceniającego społeczeństwa. Tytułowy ojciec, Anthony, szybko jednak wytrąca mnie z tej mrzonki i udowadnia, że sprawy zwykle bywają bardziej skomplikowane.

Starszy mężczyzna okazuje oznaki demencji i na tym skupia się główny wątek filmu. Córka Anthony’ego, Anne, próbuje zaopiekować się ojcem, ponieważ jako jedna z jego najbliższych zauważa narastający problem. Bohater jednak usilnie dąży do zachowania całkowitej autonomii, doprowadzając przy tym do wielu przykrości i trudności, z którymi finalnie musi uporać się samodzielnie Anne. Oglądający szybko spostrzeże, że kompozycja filmowa jest zamknięta; wspólnie z bohaterami przemierzamy pomieszczenia poszczególnych mieszkań, co teoretycznie powinno spotęgować poczucie domowej przytulności, jednak w praktyce dzieje się inaczej. Ma to związek z ukazaniem ogólnej dezorientacji upierającego się przy swoim Anthony’ego; z każdym kolejnym spacerem, który odbywamy z nim po mieszkaniu, z coraz większą łatwością jesteśmy w stanie zrozumieć, że wspomniana zamknięta kompozycja nie posiada w gruncie sprawy ograniczeń, a jej ramy potrafią się naginać - wszystko zależy od perspektywy danego bohatera. I w tej właśnie chwili kończy się owo poczucie bezpieczeństwa.

Wyjątkowość „Ojca” sięga jednak znacznie dalej i odsłania przed oglądającym wielość stanowisk, jakie można by przyjąć, wstawiając się za konkretną postacią. Z jednej strony pojawia się Anne - kobieta w większości poświęcająca uwagę ojcu i odkładająca własne życie „na później”, a z drugiej zaś strony poznajemy człowieka w sędziwym wieku, który, trwając w swojej niesamodzielności, jednocześnie nie potrafi i nie chce jej dostrzec. Wobec takiej sytuacji niezwykle trudno jest stanąć u boku wyłącznie jednego z nich i powiedzieć „Tak, to ty masz rację. Wspieram wyłącznie ciebie”...

„Ojciec” pozwala skupić uwagę na tym, co nie każdy na co dzień ma potrzebę rozważać. Mam na myśli  szczególnie grono młodszych odbiorców, którzy dopiero wkraczają na łono „świata dorosłych” i skupieni pozostają na podejmowaniu decyzji dotyczących ich samych. Nagrodzony dwukrotnie Oscarem (Najlepszy aktor pierwszoplanowy - Anthony Hopkins; Najlepszy scenariusz adaptowany - Christopher Hampton, Florian Zeller) „Ojciec” zmusza swoim przesłaniem do zadania sobie stosownego pytania „A co, gdyby…?” Dobrze jest, nawet w trakcie celebrowania młodości, rozważyć różne życiowe scenariusze i zdać sobie sprawę z czasu, który mknie niepostrzeżenie. Film zdecydowanie warto obejrzeć - choćby dla tej życiowej kruchości, która pewnego dnia dosięgnie każdego z nas.
 
PRZECZYTAJ JESZCZE
pogoda Lwówek Śląski
1.8°C
wschód słońca: 07:23
zachód słońca: 16:04
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez we Lwówku